Gdybym wiedziała co się stanie nigdy nie poszłabym na ten cholerny spacer.
-Panno Howedes mam dla Pani tragiczną wiadomość.-rzekł lekarz
-Co się dzieje?!Nie będę mogła już grać?!-przestraszyłam się.
-Owszem będzie panienka mogła grać.Ale chodzi o coś innego.Była panienka w ciąży i w skutek wypadku i odniesionych obrażeń straciła dziecko.Niestety nie udało nam się go uratować.-powiedział i wyszedł z sali.
Zrobiło mi się słabo...nie mogłam złapać tchu...kręciło mi się w głowie...moje oczy zaczęły być mokre od łez....
-Co K***a?!Jak to byłam w ciąży?!-łkałam
Zaczęłam krzyczeć ze złości.To była moja wina!!!...Wtem do sali wszedł przerażony Lewis.
-Jezu Blanca!!Co się stało?!-zapytał i próbował mnie uspokoić.
-To moja wina do cholery!!Gdybym nie poszła na ten spacer wszystko potoczyłoby się innaczej!-krzyczałam
-Ale co się stało?!
-Co się stało?!To się stało!!Rozumiesz ja..byłam..w ciąży!!Mieliśmy mieć dziecko!Ale przez ten wypadek ja straciłam!!-krzyczałam dalej płacząc.
-O k***a...ciii Blaneczko nie płacz..spokojnie..-przytulał mnie Lewis.-..kochanie spokojnie..wszystko się jakoś ułoży..-pocieszał mnie ale ja nie słuchałam bo zasnęłam w niego wtulona.
-Co się stało?!-pisnęła Laura pytając Lewisa.
-..Blanca..i ja..my..mieliśmy mieć dziecko ale w wyniku wypadku..ono..zmarło...-załamał się.
-CO PROSZĘ?!Niech ja tylko dorwę tego sukinsyna co to zrobił!Pożałuje że żyje na tym świecie!-natychmiast ożywił się Benni po czym zirytowany wyszedł.
-Ale jak to?..-Laura była w szoku.
-Normalnie..
-A domyślasz się kto mógł to zrobić?-pytał Timo
-Nie wiem.Ale się dowiem..-powiedział Lewis i również wyszedł ze szpitala.Laura i Timo podążyli za nim.Obudziłam się godzinę później ale nikogo już nie było.Zajęłam się oglądaniem moich ran których doznałam w czasie wypadku.
-No zajebiście noramlnie..-powiedziałam sama do siebie.
Tylko kto mi to zrobił?Kto mnie tak nienawidził??...
Tego nie wiedziałam..spuściłam gowę w dół i znowu zaczęłam płakać.Gdyby moja ,,kochana,, mama dowiedziała się co mi się stało,to kazałaby mi wracać do Dortmundu.Bezdyskusyjnie.
Nagle dostałam SmSa.
,,No ślicznoto,jeszcze Ci mało?,,-brzmiała wiadomość.
,,Kim jesteś?!I czego chcesz?!,,-odpisałam przerażona ale odpowiedzi nie otrzymałam.Kilka minut później przyszedł do mnie z powrotem Lewis.
-Cześć skarbie-pocałował mnie-Jak się czujesz?
-Jak mam się czuć?Czuję się źle!Przeczytaj lepiej to..-powiedziałam i wręczyłam mu mój telefon.
-Od kogo?!
-Nie wiem.Nieznany numer.-rzekłam.
-Zaraz się dowiemy skąd wysłano..z Dortmundu...
-Nie mam pojęcia kto to mógł być-odpowiedziałam zrezygnowana.
-Pożałuje.Już ja się dowiem kto zabił naszego małego piłkarza..lub piłkarkę!!-powiedział,pożegnał się ze mną i wyszedł.
Roman..Roman...ale STOP!!!ON WYJECHAŁ WCZORAJ!!-pisnęłam.
Napisałam to Lewisowi ale nie odpisał....
Mój były byłby zdolny zrobić coś tak okrutnego?...
Wiedziałam że owszem byłby....
:O
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Blanci i Lewisa. :C
Pisz dalej !
Będę będę pisać dalej ;3
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział powinna dodać moja przyjaciółka więc na razie czekamy <3
już juuutro :3
OdpowiedzUsuń