-Ale musisz zamknąć oczy.-powiedział Lewis kiedy weszliśmy do mieszkania.
-Ok,już nie patrzę.-zasłoniłam dłońmi oczy.
-N-no dobra możesz już patrzeć.-oznajmił.
-A-a-ale....-nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa.Lewis klęknął przede mną z małym pudełeczkiem w dłoni.
-Blanco Howedes...czy...zostaniesz moją żoną?-zapytał i uroczo się uśmiechnął.
-T-tak!!-krzyknęłam po czym Lewis założył mi pierścionek na palec.-OMG,jest śliczny dziękuję!!-szepnęłam i pocałowałam piłkarza Schalke.
-Cieszę się że Ci się podoba..-odpowiedział.
Następnego dnia po południu zadzwonił mój telefon.To był Julian.Postanowił zadzwonić do mnie bo stwierdził że z Laurą nie da się dogadać.Po tej rozmowie natychmiast pobiegłam do mojej przyjaciółki.
-Laura.Julian do mnie dzwonił.-oznajmiłam na początku.
-Co?O nie.Czego chciał?-zapytała.
-Mówił o Kathrin.Nie powinnaś mu zabraniać kontaktów z nią.
-Ooo!Najpierw się go czepiasz a teraz go bronisz?!
-Nie o to chodzi!Powiedział mi że...będzie płacił jakiejś alimenty na małą i że zrobi co zechcesz ale powiedział żebyś nie zabraniała mu z nią kontaktów.I tu ma rację.To przecież jego córka.Ja Ci tylko mówię co mi powiedział.Przemyśl to.-zakończyłam.
-A-ale jak to?
-Normalnie.Kathrin powinna znać swojego prawdziwego ojca.Zrobisz jak zechcesz.-odpowiedziałam i wyszłam zostawiając zszokowaną Laurę samą.Godzinę później otrzymałam SmSa od Juliana.
,,Blanca dzięki!Dzięki temu że porozmawiałaś z Laurą jakoś się z nią dogadałem i powiedziała że będę mógł spotykać się z Kathrin,i zabierać ją do siebie kiedy tylko będę chciał!Dzięki wielkie!Nie wiem jak ja się Ci odwdzięczę!,,-pisał.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam :
,,Nie ma za co.Cieszę się że się co do tego przekonała.Hm..wystarczy że teraz będziesz się częściej uśmiechał.Tyle :),,
-Z czego się tak cieszysz?-zapytał Lewis wchodząc do salonu.
-Hm.Udało mi się jakoś pogodzić Laurę z Julianem.
-Nie gadaj..naprawdę?
-NO!Jakoś ją przekonałam żeby pozwoliła Julianowi spotykać się z Kathrin.-rzekłam zadowolona.
-Jesteś niesamowita...To co?Idziemy na spacer?-zapytał.
-Zależy gdzie.-uśmiechnęłam się.
-Niespodzianka.
-No to idziemy....
Poszliśmy nad jezioro.Nigdy jeszcze tu nie byłam.Obrazek jak za bajki przerwał telefon od mamusi Amelie...Zaczęła od początku wszystko mi wypominać.Ale ja nie chciałam jej słuchać i się rozłączyłam.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ! OMG ! Lewis się oświadczył Blance ! < taniec radości >
OdpowiedzUsuńHahaha xD Dominika cieszę się że Ci się podoba :3 :3
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam :D